Po prawie dwoch tygodniach od przylotu znalazlam w koncu chwilke zebu usiasc i cos napisac.
Dosyc dlugo, bo az tydzien zajElo Adasiowi przestawienie sie na nasz czas. Biedne dziecko nie moglo zrozumiec dlaczego, gdy budzi sie i chce sie bawic jest jeszcze ciemno. Cierpliwie malymi kroczkami przestawilismy przyzwyczajenia.
Ja, bedac w Polsce zlapalam lekkie przeziebienie, ktore niestety po kolei dopadlo najpierw Adasia a pozniej Lukasza. U Adasia skonczylo sie tyko katarem ale Lukasz po tygodniu zlego samopoczucia musial skorzystac z porady lekarza, co skonczylo sie dla niego antybiotykiem.
Jestesmy juz wszyscy zdrowi a rutyna dnia codziennego ustabilizowala sie ponownie.
No comments:
Post a Comment