Wednesday, April 29, 2009

Wakacje w Polsce

W czwartek 23 kwietnia wyladowalismy w Krakowie- moim ukochanym miescie. zawsze marzylam i obiecywalam sobie, ze to wlasnie w tym miescie spedze swoje zycie. Los chcial inaczej, nie narzekam.

Podroz z dzieckiem nie nalezy do latwych, bylo dosyc ciezko, ale nie nam tylko Adasiowi. Z powodu dwugodzinnego prawie opoznienia samolotu swiatlo na pokladzie zostalo przyciemnione okolo godziny 11 a to juz bardzo pozno dla naszego Syna . Biedny Asas dlugo nie pospal, ok 2,5 godzinki tylko. Zmeczony podroza i przestawieniem czasu padl zaraz po ladowaniu.

Na lotnisku powitali nas moi rodzicei moj brat Piotrek. Dziadkowie spragnieni wnuka n ie mogli sie od niego oderwac. Adas zaakceptowal Babcier i Dziadka od razu, posylajac do nich swoje szczere dzieciece usmiechy.

Zameldowalismy sie w apartamentach( Dom Studencki Fafik wynajmuje apartamenty goscinne, 10 min od Rynku, bardzo ladne i zadbane). Popoludniem spacerowalismy po rynku, odwiedzilismy Kosciol Mariacki i zjedlismy pyszny obiad " U Babci Maliny".
Bylismy rowniez w mieszkaniu u Piotrka i Agnieszki. W milym towarzystwie czas bardzo szybko plynie wiec dotarlismy do akademika dosc pozno.


Piatek minal nam rowniez bardzo szybko , nie mniej przyjemnie. Odespalismy zmiane strefy czasowej i ok poludnia wyruszylismy na Rynek. Dorozka zawiozla nas na Wawel i inne ciekawe miejsca w Krakowie. Adas mial ogromna frajde a konie bard zo mus sie podobaly.

Popoludnie spedzilismy w krakowskich ogrodkach, raczac sie kawka, napojami zimnymi i przekaskami.
Spotkalam sie z Monika i Bartkiem- pogawedzilismy jak za starych dobrych czasow. A wieczorem udalo nam sie nawet wyskoczyc wspolnie na Rynek.

W sobote po drodze do domu pojechalismy do Lagiewnik. To miejsce jest dla mnie szczegolnie wazne. Sw, Faustyna Kowalska i Koronka do Milosierdzia Bozego byly dla mnie codzienna modlitwo w ciazy. Uwierzylam w jej moc, a jak wiadomo wiara czyni cuda. Lagiewniki to piekne miejsce, zatloczone setkami pielgrzymow. Ciesze sie ogromnie, ze udalo sie nam je odwiedzic.

Wieczorem dotarlismy do mojego rodzinnego Lezajska. Lza mi sie w oku zakrecila i bardzo sentymentalnie przezylam pierwsze zetkniecie z tym miaste. W domu sie duzo pozmienialo. Remont mieszkania to kawal dobrej roboty wykonany przez mojego Tate.

Adas bardzo grzecznie jak zwykle zniosl 3 godzinna jazde samopchodem i bez problemu zaaklimatyzowal sioe w Lezajsku.W niedziele po kosciele przyjechala do nas moja Chrzesta Matka Ciocia Helena z kuzynka Ania. Ale ja ich dawno nie widzialam. Ciesze sie ze spotkania i dziekuje za wspaniale prezenty.

Po poludniu wszyscy razem pojechalismy do rodzinnego domu Agnieszki, zony mojego brata Piotrka na tzw grilla. Ach co to byl za grill. Przede wszystkim Adas po raz pierwszy zobaczyl z bliska prawdziwe kury i pieska. Pyszne jedzonko i tance przy akordeonie to rozrywki pozostalych.

Poniedzialek byl dniem spokojnym. Spacerowalismy po moim osiedlu.
We wtorek pojechalismy nad zalew w Ozannie a takze do pieknego Palacu w Sieniawie. Tam zjedlismy pyszna kolacje
W srode czyli dzisiaj wybralismy sie do Rzeszowa na zakupy.Udalo mi sie kupic dwie pary butow. Moja Chrzestna ugoscila nas i uraczyla obiadkiem u siebie w domu.

1 comment:

Unknown said...

O a o mnie to juz siostra nic nie wspomni :) osz Ty!