Saturday, April 9, 2011

Witaj Polsko!

Do Polski przylecielismy 19 marca. Podroz samolotem z dwojka malych chlopcow nie nalezy do przyjemnosci. Adas i Dominis byli bardzo podekscytowani samolotem, lotniskiem i bardzo przezywali nowe doswiadczenie. Adam jako, ze rozumie troche wiecej tak bardzo przezywal start maszyny, ze zasnal zanim samolot wystartowal. Dominis z kolei mial duze problemy z adaptacja na pokladowym siedzeniu. Wyrywal sie , szarpal i w zadnym wypadku nie chcial siedziec w fotelu. Niepokoj maluszka potegowalo zabkowanie, ktore pojawilo sie w najmniej oczekiwanej chwili. Biedny chlopczyk plakal i meczyl sie przez ok 3 godz. Ok polnocy, po czterech godz po starcie , wyczerpany zasnal.

Ja osobiscie tak bardzo przezywalam emocje moich dzieci,ze dla mnie 8 godzin minelo bardzo szybko. Chwilami czulam sie jakbym miala wokol siebie jedna wielka rodzine. Wszyscy pasazerowie probowali mi pomagac, zabawiac i rozweselac Dominisia.

W warszawie milismy przesiadke i 2,5 godz czekana na samolot do Rzeszowa. Na lotnisku czakali na nas moj Tata i Babcia Grazyna- Mama Lukasza. Dzieki ich pomocy udalo nam sie przetrwac i zapakowac sie na nastepny lot. Tym razem juz krotko-45 min. Dzieci zmeczone znowu zasnely.

Generalnie, nie moge narzekac i jestem dumna z moich maluchow. Dalo sie przezyc aczkolwiek nie bylo latwo.

No comments: